poniedziałek, 7 stycznia 2013

~ marzan (dymisja szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Krzysztofa Bondaryka)

Ponoć ze służb się nie odchodzi. Co oznacza, że każda dymisja szefa służby tajnej osłabia służbę oraz państwo, któremu owa służba służy. Dlaczego? Bo oto przestaje się płacić facetowi, który dużo wie, i który za pobieraną pensję prawdopodobnie był lojalny. Teraz już być nie musi. Staje się obiektem do kupienia. Wystawioną na pokusy cenną zdobyczą dla przestępców, szpiegów albo przynajmniej biznesu i zakulisowej polityki. Inaczej mówiąc - Polska właśnie zaliczyła porażkę. Może nie taką wielką, może nic złego z tego nie wyniknie. Ale zasada jest jedna: jak ktoś do służb wchodzi, powinien wychodzić jako sędziwy starzec-emeryt. Każde inne rozstanie jest niedobre. Dlatego, między innymi, tragedią jest, jeśli do służb trafia polityk typu Kamińskiego czy Bondaryka, co to dziś agentem, jutro posłem, a pojutrze czort wie czym. Panie Tusk, właśnie zaliczyłeś waść kolejną wpadkę jako premier.