~ jo
Z litością spojrzał Pan na Putina, Co już
od dawna afery wszczyna. I rzekł mu słodko: "Putinie, ćwoku, Dokładnie
patrzę na ciebie z boku. Strasznie coś jątrzysz, robisz zadymy, A ten twój
bełkot - to czyste kpiny. Weź no się w karby, weź na wstrzymanie, Ciut się
opanuj z tym rozrabianiem. Weź już z Onetu swoje kundelki, Bo z nich pożytek
całkiem niewielki. Żrą te ogórki, wciąż piją wódę, Składanie myśli idzie im z
trudem. Piszą głupoty, piszą androny, Każdy z nich mocno jest pomylony. Każdy z
nich ględzi, każdy z nich chrzani, Każdy od rana jest już na bani. Przymykam
oko, lubię cię trochę, Choć wszędzie robisz nielichą wiochę. Popraw się, synu,
nie bądź już ćwokiem, Bo te zabawy wyjdą ci bokiem. I nie obroni cię kundli
zgraja, Gdy ci zasadzę kop między jaja!"