~
Prawy-i-Sprawiedliwy
Co od paru dni dzieje
się w Kijowie, we Lwowie, na Ukrainie? Setkami tysięcy przyszli, i stali mimo
zimna. Rozpędziła ich policja, poranili ich, ale oni znowu tam są. Chcą swego,
demonstrują. Coraz ich więcej. 1989 rok. My puszyliśmy się pierwszym
niekomunistycznym premierem Mazowieckim, a Niemcy po obaleniu muru siedzieli
dzień i noc pod archiwami Stasi, i nie pozwolili ich spalić. Węgrzy dzięki
milionowi manifestantów wymusili po 31 latach pogrzeb Imrego Nagya i wolne
wybory. Czesi aksamitną rewolucją wynieśli Havla na Hradczany, i wprowadzili
lustrację. Co pomniejsze narody sąsiedzkie też. Lustrację zrobiła maleńka
Macedonia, która dziś wznawia śledztwo w sprawie zamordowania prezydenta w
katastrofie lotniczej. Ich prezydenta, naturalnie. A my co? Że nic, to
przesada. Ale demonstracja nie może trwać dłużej niż do wieczora, bo pociąg, bo
Duda, bo kolacja, bo jutro do pracy, bo święta, bo karp... A ten zaczadzony
chłopiec, którego tak długo wozili karetką po Polsce, aż umarł? Nie pierwszy
zresztą i na pewno nie ostatni. Ilu nas siedzi tam pod szpitalem, prokuraturą,
NFZ, pod radą gminy? Polacy, co się nam stało? Naprawdę nic?