piątek, 21 września 2012

~ Roman

W Belgii trudno się zameldować, więc kiedy nas po wielu trudach zameldował - naszym językiem - szef urzędu gminnego, kupiłem mu w podzięce drogi długopis "Parker". W momencie "wręczania" facet odskoczył ode mnie i oświadczył: Ma pan dużo szczęścia, bo gdyby ktoś to widział, to musiałbym wezwać policję, i jeszcze dzisiaj siedziałby pan za próbę przekupienia urzędnika państwowego.
Powiecie "dobra , dobra - wszędzie biorą ..." Tak , tu też biorą. Dwa czy trzy lata temu była w tutejszym "ratuszu" duża afera łapówkarska. Ale to Belgia - połowa zarządu miasta siedzi do dzisiaj w pierdlu ze sporymi wyrokami, bez zawiasów. Z wysokich stołków prosto do pierdla. I nie dadzą zabrać szczoteczki do zębów, żona musi przynieść i podać przy prokuratorze - nie w cztery oczy, sam na sam. Dlatego bardziej się martwię o Polskę, niż o Belgię.